O Wacławie, który zapragnął zostać księciem (II)

W czerwcu 1940 na Podhalu został przeprowadzony spis ludności. Oczywiście, jak większość tego typu przedsięwzięć, nie tylko do celów statystycznych. Dane o zadeklarowanej przynależności do narodowości góralskiej są różne. Najczęściej podaje się, że przynależność do Goralenvolku zadeklarowało średnio około 20% ludności – ponad dwadzieścia tysięcy osób, w tym w Nowym Targu – 33 %, zaś w Szczawnicy – ponad 80 %. Ponadprzeciętny odsetek „górali” stwierdzono również w Zakopanem. Być może w nadziei na większe racje żywności i inne drobne przywileje. Przysłowiowa galicyjska bieda usprawiedliwiała wiele. A Krzeptowski? Cieszył się panowaniem, bo przecież nie rządził i lokalnym monopolem na tytoń, przyznanym przez doceniających go Niemców. Spływał Dunajcem na ludowo w otoczeniu niemieckich notabli. Poza tym niewiele się działo, no chyba że w pokojach willi Palace pod Antałówką.

Polana Kopieniec

Polana Kopieniec

Akcja Goralenvolk nie pozostała bez reakcji. W maju 1941 roku w Nowym Targu powołano do życia Konfederację Tatrzańską, która postawiła sobie za cel zdławienie Goralenvolku rękami samych górali. Jej założycielami byli Tadeusz i Edward Popkowie, górale napływowi, którzy już wcześniej dokonywali aktów sabotażu w okolicach Bochni , Augustyn Suski oraz Jadwiga Apostoł. Tadeusz Popek pracował w miejscowej Kriminalpolizei i miał na płaszczyźnie oficjalnej dobre kontakty z Niemcami, co pozwalało uprzedzać ich posunięcia. Gdy we wrześniu 1941 roku do organizacji dołączył porucznik rezerwy Eugeniusz Iwanicki z Raby Wyżnej oraz major Edward Gott-Getyński z Chrobaczego – przysiółka Jordanowa, powołano nowe jej kierownictwo, a wkrótce Dywizje Górską, która działała na terenie Gorców. W sierpniu 1941 został aresztowany członek placówki Konfederacji w Waksmundzie Józef Kuraś – „Ogień”, jednak dzięki pomocy Tadeusza Popka udało się doprowadzić do jego zwolnienia. Popek był od początku orędownikiem walki zbrojnej niezależnie od polemiki propagandowej z „Krzeptowszczyzną” co wywołało różnicę zdań z Augustynem Suskim. To jednocześnie Suski, mimo powyższej ostrożności w działaniu, przyczynił się do wpadki Konfederacji, obdarzając zaufaniem znajomego ze studiów Stanisława Wegnera-Romanowskiego, w rzeczywistości konfidenta wprowadzonego do organizacji przez szefa podhalańskiego gestapo. Gdy 25 stycznia 1942 roku po zgłoszonych przez Jadwigę Apostoł podejrzeniach wobec Wegnera, został wydany na niego wyrok jako niemieckiego „kreta”, Suski zgłosił sprzeciw, twierdząc, że dowody nie są jednoznaczne. Dowodów dostarczyło wkrótce życie. W dniu 30 stycznia 1942 roku Suskiego aresztowano przez gestapo, a dzień później rozpoczęła fala aresztowań – zatrzymano m.in. Tadeusza Popka wraz z matką Anielą. Aresztowani trafili do wspomnianej willi Palace. 2 lutego Tadeusz Popek wraz z towarzyszem wyskoczył przez okno budynku z wysokości pierwszego piętra i uciekł przez Antałówkę do Olczy. Za zbiega wyznaczono nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych. Ukrywał się on z Jadwigą Apostoł, która uniknęła aresztowania, na polanie do Słoninów koło w Więciórki. 12 marca 1942 aresztowano Edwarda, brata Tadeusza, który kierował placówką w Jordanowie – zginął jesienią tego roku w obozie Mautchausen-Gusen. 22 sierpnia 1942 roku, śledząc rodzinę, która ukrywała konfederatów gestapo zorganizowało obławę, zatrzymując Tadeusza Popka i Jadwigę Apostoł. Popka, torturowanego w Palace przez gestapo, rozstrzelano na dziedzińcu budynku w dniu 17 września 1942, zaś Jadwiga Apostoł trafiła w grudniu 1942 do Oświęcimia. Zdołała przeżyć obóz – po wojnie dostała wyrok więzienia za działania przeciwko władzy ludowej. Augustyn Suski zmarł z wycieńczenia w maju 1942 roku w obozie Auschwitz.

Sun over Cisowa Gora

Między Waksmundem a Białką Tatrzańską

Jakoś tak wraz z rozprawą z Konfederacją Tatrzańską Niemcy, parający się od prawie roku ze Związkiem Radzieckim, postanowili się troskliwiej zająć góralszczyzną. W dziesiątym roku panowania Fuehrera Adolfa Hitlera, zarządzeniem Gubernatora Dystryktu Krakowskiego SS-Brigadenfuehrera, Dr. Wendlera i komisarza miasta Zakopane, SS-Sturmbannfuehrera Klenerta utworzono Komitet Góralski. W lutym 1942 jako przewodniczący nowo powołanego Komitetu Góralskiego Wacław Krzeptowski odwiedził Tylmanową i Ochotnicę w Gorcach, gdzie na wiecu zapowiedział utworzenie oddziału ochotników góralskich, który miał wraz bratnim Wehrmachtem uczestniczyć w haken-krucjacie przeciw Sowietom. Przez rok 1942 Krzeptowski, Szatkowski i Wieder odwiedzali podhalańskie miejscowości, przekonując do wstępowania do tworzonego w formie batalionu Góralskiego Legionu Ochotniczego SS. Zapowiadano, że żołnierze legionu i ich rodziny będą mieli większy przydział żywności oraz będą zwolnieni z wyjazdu na roboty do Rzeszy, zaś osoby przebywające w więzieniach zostaną zwolnione. Na komisję poborową w Zakopanem zgłosiło się łącznie ok. 400 osób, z których po selekcji pozostało ok. 300. Mieli przejść szkolenie w obozie w Trawnikach. Ostatecznie w wyniku chorób, dezercji i braku przydatności do służby pozostało jedynie 12 legionistów, których wysłano na roboty do Niemiec. Wraz z niepowodzeniem idei legionu, w połowie 1943 roku skończyło się zainteresowanie Niemców Krzeptowszczyzną i samym Krzeptowskim, zwłaszcza, że równolegle prowadzona akcja rozdawania góralskich kennkart przez Komitet nie cieszyła się oczekiwanym powodzeniem, choć rozrzut danych o rozmiarze jej niepowodzenia podawanych przez różne źródła jest dość znaczny. A można zaryzykować twierdzenie, że w tym samym czasie, mniej więcej po bitwie pod Kurskiem, skończyło się również zainteresowanie Krzeptowszczyzny Niemcami.

I mimo, że wcześniej Niemcy zapowiadali, że w wypadku śmierci Krzeptowskiego, na którego wydano wyrok, z rąk polskiego podziemia, rozstrzelają kilkuset „niegóralskich” mieszkańców Zakopanego, Wacław Krzeptowski stracił ich względy i ochronę. Przestał się zresztą o nie starać. W połowie 1944 zaczął się pozbywać dokumentów ze swojej działalności, pozostawiając te świadczące o pomocy dla miejscowej ludności – zapomogach pieniężnych i żywnościi. Twillight over Świnica

Zmierzch nad Świnicą

Doszło nawet do tego, że Krzeptowski musiał od jesieni 1944 uciec przez Niemcami w Tatry.Z pieniędzmi Komitetu Góralskiego. Tułał się raz polskiej, raz po słowackiej stronie Tatr. Ukrywał się w nieistniejącym dziś schronisku na Polanie Pisanej, przy towarzyszach partyzantach radzieckich na Słowacji. W listopadzie 1944 wrócił do Polski. Szałasy znajdujące się na hali Stoły ponad Doliną Kościeliską podlegają dziś ochronie jako zabytki. To one właśnie późną jesienią 1944 roku gościły Wacława Krzeptowskiego, który ukrywał się tu i przed partyzantami i przed Niemcami. Ponoć miał nawet własną ochronę. Mróz zgonił go jednak w doliny, na Krzeptówki. I tak w styczniu 1945 roku, kiedy bratnia armia wyzwalała Kraków i Warszawę, Wacław Krzeptowski zszedł z gór.

Pluton „Kurniawa” należał do oddziału „Chełm” operującego w Paśmie Polic koło Makowa, zwanego dla niepoznaki Podhalańskim. Dowodził nim porucznik Tadeusz Studziński ps. Jędrzejewski. AK-owcy Wyciągnęli Krzeptowskiego z chałupy na Krzeptówkach. Był w słowackim mundurze. Wymawiał się zasługami dla Podhala, dla partyzantów i prześladowaniem przez Niemców. Obwiniał stryjecznego brata Andrzeja. Nie rozumiał zarzutów lub udawał, że ich nie rozumie. Powiesili go na drodze między Kościeliskiem a Krzeptówkami. Płakał i prosił o kulę. Nie dali zdrajcy. Był 20 dzień stycznia 1945 roku, godzinę przed północą. Wyrok został wykonany na jednym z przydrożnych smreków.Nie istniała już bowiem wtedy słynna świerkowa brama nad ulicą Kościuszki, która padła pod naporem wichrów, bynajmniej nie dziejowych.Przed śmiercią miał spisać testament, jak w nim zaznaczył – z własnej, nie przymuszonej woli, zapisując swój majątek oddziałowi Kurniawa jako zadośćuczynienie krzywd wyrządzonych przez niego narodowi polskiemu. Na Podhalu opowiadali, że zawisł nogami do góry. Henryk Szatkowski i Witalis Wieder rozpłynęli się w wielkiej ucieczce rzeszy niemieckiej na zachód. Za Odrę. Zakopane wkrótce zostało wyzwolone.

Grań Stołów

Grań Stołów nad doliną Kościeliską

Nasze wyobrażenie górali oddaje jedna z reklam popularnych browarów. Twardy, swobodny, odważny, a jak trzeba – to i zaśpiewać, i zagrać, i zatańczyć potrafi. Ale także sprytny, i przekorny, i wygadany, i samego diabła oszukać potrafi. Krzeptowski, paradoksalnie, zbyt wiele od owego wzorca góralskiego nie odbiegał. Ofiarował okupantom chleb i sól. Kiczowatą ciupagę. Szkółkę narciarską. Folklor. Rolę wykidajły. Nic więcej. To była tylko swoista promocja regionu. A potem ich oszukał i zwiał. O cóż zatem pretensje?

Do dziś trwają dyskusje czy słusznie Krzeptowskiego powiesili. Że niby aż z Wysokiego Beskidu partyzanci musieli przychodzić. Skąd mieli przyjść partyzanci, skoro głównie po Gorcach i po Beskidzie siedzieli? A za mniejsze zdrady w owych czasach karano śmiercią. W końcu nie każdy ma takie wcześniejsze dossier jak Filip Petain żeby go ułaskawiono.

Kościelec znad Czarnego Stawu

Śniegi pod Kościelcem

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *