Księga sudeckich demonów (3)

Der Höhesteiner

Pierwszy raz w otchłaniach Sieci historia ta pojawiła się chyba na tej stronie z powołanym źródłem: B. Romaszewski, E. Pazdioara, Tomasz Karamon, “Legendy i opowieści ząbkowickie”, tom II i wywołała dość szerokie echo. Zawiązały się społecznościowe grupy eksplorerów – teoretyków snujących rozbudowane hipotezy na temat ponadnaturalnej genezy opisanych wydarzeń, ale również eksplorerów-praktyków gotowych na wizje w terenie – dzienne i nocne, pieszo i na rowerze. Nic dziwnego, w końcu jak podaje gawędziarz, ową wstrząsającą opowieść przekazujący: “Pracując nad historią tego miejsca miałem wątpliwości czy wyjawić czytelnikom jego lokalizację. Moje wątpliwości wynikały z dramatycznych wydarzeń, jakie były związane z tą sprawą w minionych lat. Doszedłem jednak do wniosku, że każdy kto posiada umiejętność intuicyjnego wyczuwania takich miejsc lub więcej niż trochę odwagi, powinien mieć możliwość udania się tam osobiście i doświadczenia wszystkiego na własnej skórze. Oczywiście na własną odpowiedzialność. A jak się mówi: odwaga to nic innego jak sztuka zaciskania zębów w odpowiednim momencie”.

Zaciśnijmy zatem zęby i zstąpmy do głębi. Opowieść nie dotyczy żadnego z licznych popularnych miejsc na mapie Sudetów. Szczyt Wysoki Kamień lub, jak przypomina parokrotnie wzmiankowana relacja, Der Hohe Stein. Brzmi poważnie i groźnie (choć jakie ma znaczenie nazwa poniemiecka w historii zlokalizowanej w Polsce Ludowej? nie wiem), ale chodzi o pagórek właściwie – ledwie 585 m n.p.m. Położony w bocznym ramieniu Gór Bardzkich, ok. 1,5 kilometra w linii prostej od leżącej w kotlince wsi Lasówka oraz 2 km od Przełęczy Łaszczowej w głównym grzbiecie pasma, przez którą przechodzi szosa z Kłodzka do Laskówki właśnie. Nazwa góry pochodzi od bloku skalnego na wierzchołku, przez wzniesienie nie przechodzą żadne szlaki turystyczne, co w pozostających z dala od uczęszczanych tras Górach Bardzkich, akurat nie dziwi. Tyle geografii.


Szczyt Wysokiego Kamienia w google maps

Jak głosi opowieść, na ów pagórek właśnie postanowiło się w noc 16 lipca 1966 roku wybrać czterech młodzieńców aby przeprowadzić seans spirytystyczny. Dlaczego akurat tutaj? Relacja nie podaje, przekazuje natomiast szczegółowy opis nocnych zdarzeń widzianych oczami naocznego świadka. Horror. Summa summarum, ostatecznie dwóm z chłopaków udało się dotrzeć do Laskówki, gdzie przekazali swoją opowieść. Rozpoczęto szeroko zakrojone, sześciodniowe poszukiwania pozostałej dwójki z udziałem milicji, przeszukując całe pasmo Gór Bardzkich między Bardem a Przełęczą Kłodzką. Zaginionych nie odnaleziono, zniknęła natomiast między 24 a 26 lipca pozostała dwójka. Wcześniej zdążyła przekazać niesprecyzowanej gazecie wywiad o swoich koszmarach sennych, w których główną, ponurą rolę pełnił wysoki demon o imieniu Aargaroth (nie mylić z zamkiem Aaargh).

Koniec całej historii jest równie pesymistyczny. “Od 16 lipca 1966 roku do czasów dzisiejszych istnieje łącznie osiem udokumentowanych przypadków zaginięć osób, które były w dni poprzedzające zaginięcie na Wysokim Kamieniu. W większości byli to pracownicy leśni. Obecnie zbocza Wysokiego Kamienia porasta najgęstszy i najbardziej niedostępny las w całych Górach Bardzkich. Ci, którzy wracają z góry, zawsze w dzień, opowiadają o niesamowitych rzeczach jakie dzieją się na samym jej szczycie. Jak do tej pory nikt nigdy nie zdecydował się zostać tam po zmroku. Mówią, że strach ma wielkie oczy ale na Der Hohe Stein czuć nie tylko jego wzrok na sobie ale także dotyk…” Dla spragnionych dotyku podpowiadam, że najlepszy czas na wejście na “Hohe Stein” to przedwiośnie, albo późna jesień, kiedy gęste zarośla i drzewa nie ograniczają widoczności, co ułatwia orientację w terenie. Uniknie się też w ten sposób typowej dla lasów liściastych Sudetów plagi kleszczy.

Wysoki Kamień znad Przeł. Łaszczowej

Będąc kiedyś przy okazji w jednej z bibliotek, z ciekawości poprosiłem o teczki z regionalnymi czasopismami z okresu od podawanej w powyższej relacji daty 16 lipca do końca września 1966 r. Były to organ prasowy PZPR Gazeta Robotnicza oraz Słowo Polskie. Przeglądając je, można było wychwycić różne informacje z regionu – o wężu w Odrze (jak widać koncept nienowy), o zatruciach grzybami w dolnośląskich lasach, o tragedii rodzinnej w kłodzkim Żelaźnie. O zaginięciu czterech mieszkańców Laskówki (opowieść w sam raz na sezon ogórkowy, oczywiście po obchodach 22 Lipca) cisza. O wywiadach, które zgodnie z relacją, mieliby udzielić sami zainteresowani w dniach 17-26 lipca również. W cytowanym wyżej tekście powoływane jest wprawdzie przeprowadzenie kwerendy w lokalnej prasie, nie podaje się jednak żadnych danych dotyczących wykorzystanych źródeł. Również nikt z licznych zainteresowanych na internetowych forach, zwłaszcza z rejonu rzekomych wydarzeń, nie pokusił się o prywatną, bardziej dokładną kwerendę. Ale taki jest już żywot klechdy w świecie Internetu – funkcjonuje powielana równie bezkrytycznie, jak te opowiadane ongiś przy ogniskach.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *